Co może zmobilizować Polaków do głosowania?
25 maja Polacy po raz trzeci wezmą udział w wyborach do europarlamentu. W poprzednich latach, w porównaniu do innych krajów Unii Europejskiej, nasza frekwencja była bardzo niska. W 2004 roku Polska zajęła przedostatnie miejsce, a w 2009 drugie od końca.
Od kilkudziesięciu lat obecność wyborców w całej Europie spada z roku na rok. W pierwszych wyborach do Parlamentu Europejskiego w 1979 roku wyniosła ponad 60%, w następnych około 55%, a w dwóch ostatnich już tylko 45% i 43%.
Jak wynika z prognoz Centrum Badania Opinii Społecznej tegoroczną obecność Polaków w wyborach do europarlamentu deklaruje 41% ankietowanych, jednak rzeczywista frekwencja wyniesie prawdopodobnie ok. 25%. Wybranych zostanie 51 posłów, którzy będą reprezentować Polskę w Brukseli. Łącznie w 28 Państwach Członkowskich Unii Europejskiej zostanie wyłonionych 766 posłów. Przez kolejne 5 lat będą oni wspólnie decydować o losach Europy.
Aż 89% Polaków, jak pokazuje analiza CBOS, popiera członkowsko w Unii Europejskiej. Za sprawą integracji europejskiej umocniła się nasza pozycja na arenie międzynarodowej oraz odczuliśmy korzyści w dziedzinie gospodarczej, społecznej i kulturalnej. Przez kolejne lata powstały w Polsce liczne inwestycje, zwiększyła się liczba dróg, przedsiębiorcy mogą ubiegać się o pomoc w rozwoju firm, a gminy o dofinansowanie polskiej wsi. Dlaczego zatem Polacy nie chodzą na eurowybory?
Przyczyn jest kilka. Badanie CBOS pokazało, iż zainteresowanie wyborami do Parlamentu Europejskiego jest pochodną ogólnego zainteresowania sprawami polityki – im jest ono mniejsze, tym rzadziej interesujemy się tymi wyborami. Mówiono między innymi o braku odpowiednich kandydatów, na których respondent mógłby oddać głos, o negatywnej ocenie dotychczasowego dorobku, działalności i zachowania polskich europarlamentarzystów, czy wyrażano ogólny brak zaufania do klasy politycznej. W niektórych przypadkach powodem deklarowanej absencji wyborczej są również przyczyny zewnętrzne, niezależne od respondenta, takie jak obowiązki zawodowe lub rodzinne, zaawansowany wiek, choroba, niepełnosprawność albo zaplanowany wcześniej wyjazd za granicę i brak chęci lub wiedzy, jak zagłosować poza granicami kraju.
Każdy typ wyborów, niezależnie czy są to wybory prezydenckie, samorządowe czy do Parlamentu Europejskiego charakteryzuje się innym stopniem zainteresowania oraz czynnikami sprzyjającymi bądź zmniejszającymi frekwencję. Wybory prezydenckie cieszą się większą popularnością, prawdopodobnie dlatego, że walka konkretnych kandydatów skuteczniej przyciąga uwagę. Zaś w przypadku wyborów do europarlamentu media w swym przekazie skupiają na ogólnym obrazie życia politycznego.
Ponieważ na wzrost frekwencji wpływa głównie zaciekłość kampanii wyborczej i popularyzacja sceny politycznej, podejmowane są zatem licznie działania w celu odwrócenia negatywnej tendencji głosowania do europarlamentu.
Istotnym czynnikiem jest przekonanie wyborcy, że jego głos jest ważny i może realnie coś zmienić. Rozmachu nadają kampanie radiowe i telewizyjne, obecność polityków podczas spotkań z wyborcami, plakaty oraz działania w Internecie. Ostatnio również, uczestnictwo w wyborach zwiększają różnego rodzaju zakłady.
Polacy jak wynika z sondaży nie są mocno zainteresowani wynikiem eurowyborów, sytuacja ulega jednak zmianie kiedy dotyczy to zakładów bukmacherskich. – mówi Piotr Majewski z firmy Unibet. Zakłady budzą w wyborcach dużą ekscytację, chęć wygranej może zachęcić również do pójścia do głosowania – dodaje.
Według badania CBOS, 36% osób między 18 a 24 rokiem życia i 41 % studentów, poszłoby głosować, gdyby miało możliwość wybrania nowej partii i nowych kandydatów. Podobnego zdania są mieszkańcy największych miast (33 %) oraz niespełna połowa pracujących na własny rachunek (49%).
Badanie CBOS, na zlecenie koalicji "Masz Głos, Masz Wybór", pokazało również ciekawe różnice między sposobami podejmowania decyzji podczas głosowania. Dla co trzeciego badanego (32,2%) nazwisko kandydata jest równie ważne, co nazwa partii, którą on reprezentuje. 18,7 % kieruje się głównie nazwą partii i w mniejszym stopniu nazwiskiem kandydata, a dla 13,4 % nazwiska kandydatów w ogóle nie mają znaczenia. Nieco ponad co czwarty badany uważa, że to kandydat jest ważniejszy niż jego partia.
W nowej kadencji Parlament Europejski będzie musiał zmierzyć się między innymi z tak ważnymi kwestiami jak z polityką energetyczną czy osobnym budżetem dla krajów strefy euro. Jakie przełożenie będzie to miało na Polskę i Polaków zależne jest w dużej mierze od wyboru partii nas reprezentującej. Ponieważ naszym prawem jest wolność wyboru i możliwość decydowania o tym kto będzie sprawował władzę, powinniśmy skorzystać z tego przywileju.
- Malgorzata Dębska
- m.debska@innovationpr.pl
- +48 662 150 880
- Innovation PR